Miało być lepiej i było. Radomiak Radom wygrywa z Piastem


Radomiak Radom podnosi się po złej serii i pokonuje Piasta Gliwice

20 września 2025 Miało być lepiej i było. Radomiak Radom wygrywa z Piastem
Marta Badowska / PressFocus

Radomiak Radom po świetnym początku sezonu złapał zadyszkę. Zgodnie z informacjami Szymona Janczyka z Weszło, w związku z ostatnimi wynikami, w sztabie mieli przeanalizować błędy i zmienić pewne rozwiązania z korzyścią dla zespołu. Po starciu ze słabiutkim Piastem widać, że coś drgnęło. A przynajmniej w drugiej połowie. Zieloni pokonali Piasta 1:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Posada Joao Henriquesa wisiała na coraz cieńszym włosku. Co prawda Portugalczyk dostał czas na naprawę, ale ostatnie tygodnie nie napawały optymizmem. Brakowało początkowej dominacji i zajeżdżania rywala intensywnością, kiepsko wyglądała obrona robiąca dziecinne błędy. No ale do Radomia przyjechał Piast Gliwice – z kim, jak nie z nimi przełamać złą passę.

Radomiak zgodnie z przewidywaniami, oddał piłkę gościom. Najgroźniejszą bronią Zielonych były piłki na szybkiego Elvesa Balde oraz Vasco Lopesa. O ile ten pierwszy jeszcze potrafił stworzyć zagrożenie pod bramką Placha dzięki swojej szybkości i dryblingowi, tak obywatel Republiki Zielonego Przylądka notorycznie irytował głupimi stratami i nieudanymi dryblingami.

Pierwsza połowa idealna do rosołku

Ale tak naprawdę, na boisku wiało raczej nudą. Ani jedni, ani drudzy nie potrafili skutecznie zagrozić rywalowi.

Z ciekawszych momentów zapamiętaliśmy, gdy Romario Baro elegancko podciągnął piłkę środkiem, potem zamieszał Balde, ale obronił Plach. Był strzał Felixa głową, Majchrowicz po dośrodkowaniu wypluł piłkę. Świetny pass miał Kamara do Grzesika, ale jego zgranie do środka wyłapał golkiper. Słowem – meczyk do rosołku. 

VAR w Radomiu znów nawalił

Krótkim przerywnikiem tego mocno średniego meczu była kolejna awaria VAR w Radomiu. Jednak to akurat i tak nic nie zmieniło, jak złośliwie zauważyli niektórzy, patrząc na decyzje z tego sezonu na niekorzyść Radomiaka.

Radomiak Radom wreszcie pokazał efekty poprawy

Gospodarze chyba poczuli, że trzeba w końcu dać swoim fanom namiastkę futbolu no i tej obiecanej poprawy. Długa piłka dotarła do irytującego dotąd w ataku Vasco Lopesa. Ten świetnie wypuścił piłkę na dobieg i po chwili zamieszania (piłka mogła być adresowana również do Rafała Wolskiego) przejął ją Elves Balde. Obywatel Gwinei Bissau posłał piłkę tuż przy słupku i rozkręcił nam to spotkanie.

W środku pola coraz mocniej czarował Romario Baro. Widać po Portugalczyka olbrzymi spokój, orientację oraz umiejętność do wytworzenia sporej przestrzeni w centralnej części boiska. Już w pierwszej połowie to jego otworzenie przestrzeni dało szansę Elvesowi.

Potem była ładna klepka blisko prawego krańca pola karnego Mauridesa i Lopesa, ale strzał tego drugiego obok słupka. Gospodarze zamykali gości coraz mocniej na własnej połowie. Miało być lepiej, no i było.

Piast pyka, pyka… ale z tego nic nie wynika

Tymczasem zespół Piasta pod wodzą Maxa Moldera preferuje dominację jeśli chodzi o posiadanie piłki. Problem w tym, że tak jak to kiedyś powiedział Pep Guardiola, podawanie piłki powinno odbywać się w konkretnym celu – stworzenia sytuacji pod bramką rywala i zdobycia gola. Podania mają służyć tylko uzyskaniu przewagi nad przeciwnikiem.

A Piast Gliwice nawet gdy właśnie kontroluje piłkę, to nie potrafi przedrzeć się z nią do pola bramkowego. No chyba, że wrzutką z boku, to już inna rozmowa. Praktycznie wszystko, co robili goście było albo za wolne, albo za szybkie, albo zbyt przewidywalne. Najgroźniejszą sytuacją była główka główka Jorge Felixa z 18. minuty, wybroniona przez czujnego Filipa Majchrowicza. Poza tym, ofensywna pustynia. 11 strzałów, 2 celne, blisko 60% posiadania piłki. 

 Jak Capita mógł to zepsuć

Radomiak wygrał ten mecz 1:0, a powinien 2:0. Dlaczego? Ponieważ w przedostatniej akcji meczu, Capita dostał piłkę na kontrę z pustą bramką. Angolczyk miał prostą sytuację, kibice widzieli piłkę w bramce, a tymczasem ta spokojnie przeszła obok słupka. 

Radomiak Radom kończy serię 5. spotkań bez zwycięstwa

Czy ten mecz był wybitny w wykonaniu Radomiaka? Nie. Jednak dał kilka iskierek optymizmu, bo druga połowa do pewnego momentu była prowadzona właściwie pod dyktando radomian. Joao Henriques tym razem właściwie rozłożył akcenty treningowe, jego taktyka okazała się trafna. Coś tak czujemy, że po końcowym gwizdku złapał spory haust powietrza. A może po prostu Piast był tak słaby, że tak chwalimy radomian?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze