Radomiak Radom po świetnym początku sezonu złapał zadyszkę. Zgodnie z informacjami Szymona Janczyka z Weszło, w związku z ostatnimi wynikami, w sztabie mieli przeanalizować błędy i zmienić pewne rozwiązania z korzyścią dla zespołu. Po starciu ze słabiutkim Piastem widać, że coś drgnęło. A przynajmniej w drugiej połowie. Zieloni pokonali Piasta 1:0.
Posada Joao Henriquesa wisiała na coraz cieńszym włosku. Co prawda Portugalczyk dostał czas na naprawę, ale ostatnie tygodnie nie napawały optymizmem. Brakowało początkowej dominacji i zajeżdżania rywala intensywnością, kiepsko wyglądała obrona robiąca dziecinne błędy. No ale do Radomia przyjechał Piast Gliwice – z kim, jak nie z nimi przełamać złą passę.
Radomiak zgodnie z przewidywaniami, oddał piłkę gościom. Najgroźniejszą bronią Zielonych były piłki na szybkiego Elvesa Balde oraz Vasco Lopesa. O ile ten pierwszy jeszcze potrafił stworzyć zagrożenie pod bramką Placha dzięki swojej szybkości i dryblingowi, tak obywatel Republiki Zielonego Przylądka notorycznie irytował głupimi stratami i nieudanymi dryblingami.
Pierwsza połowa idealna do rosołku
Ale tak naprawdę, na boisku wiało raczej nudą. Ani jedni, ani drudzy nie potrafili skutecznie zagrozić rywalowi.
Z ciekawszych momentów zapamiętaliśmy, gdy Romario Baro elegancko podciągnął piłkę środkiem, potem zamieszał Balde, ale obronił Plach. Był strzał Felixa głową, Majchrowicz po dośrodkowaniu wypluł piłkę. Świetny pass miał Kamara do Grzesika, ale jego zgranie do środka wyłapał golkiper. Słowem – meczyk do rosołku.
Dziś co prawda sobota, ale ten mecz to taki idealny dodatek do niedzielnego rosołku.
Nie za słaby, nie za dobry. Taki by rzucić okiem w tle przy rodzinnym spotkaniu. #RADPIA pic.twitter.com/VtVc8JJCff
— Jan Ekwiński (@ekwinski_jan) September 20, 2025
VAR w Radomiu znów nawalił
Krótkim przerywnikiem tego mocno średniego meczu była kolejna awaria VAR w Radomiu. Jednak to akurat i tak nic nie zmieniło, jak złośliwie zauważyli niektórzy, patrząc na decyzje z tego sezonu na niekorzyść Radomiaka.
Radomiak Radom wreszcie pokazał efekty poprawy
Gospodarze chyba poczuli, że trzeba w końcu dać swoim fanom namiastkę futbolu no i tej obiecanej poprawy. Długa piłka dotarła do irytującego dotąd w ataku Vasco Lopesa. Ten świetnie wypuścił piłkę na dobieg i po chwili zamieszania (piłka mogła być adresowana również do Rafała Wolskiego) przejął ją Elves Balde. Obywatel Gwinei Bissau posłał piłkę tuż przy słupku i rozkręcił nam to spotkanie.
W środku pola coraz mocniej czarował Romario Baro. Widać po Portugalczyka olbrzymi spokój, orientację oraz umiejętność do wytworzenia sporej przestrzeni w centralnej części boiska. Już w pierwszej połowie to jego otworzenie przestrzeni dało szansę Elvesowi.
Potem była ładna klepka blisko prawego krańca pola karnego Mauridesa i Lopesa, ale strzał tego drugiego obok słupka. Gospodarze zamykali gości coraz mocniej na własnej połowie. Miało być lepiej, no i było.
Piast pyka, pyka… ale z tego nic nie wynika
Tymczasem zespół Piasta pod wodzą Maxa Moldera preferuje dominację jeśli chodzi o posiadanie piłki. Problem w tym, że tak jak to kiedyś powiedział Pep Guardiola, podawanie piłki powinno odbywać się w konkretnym celu – stworzenia sytuacji pod bramką rywala i zdobycia gola. Podania mają służyć tylko uzyskaniu przewagi nad przeciwnikiem.
A Piast Gliwice nawet gdy właśnie kontroluje piłkę, to nie potrafi przedrzeć się z nią do pola bramkowego. No chyba, że wrzutką z boku, to już inna rozmowa. Praktycznie wszystko, co robili goście było albo za wolne, albo za szybkie, albo zbyt przewidywalne. Najgroźniejszą sytuacją była główka główka Jorge Felixa z 18. minuty, wybroniona przez czujnego Filipa Majchrowicza. Poza tym, ofensywna pustynia. 11 strzałów, 2 celne, blisko 60% posiadania piłki.
Znów duże posiadanie piłki, znów nic z tego nie wynika. Trzy gole w siedmiu meczach i cztery punkty…
W Gliwicach niebawem zrobi się gorąco, wokół trenera Maxa Moldera również. #RADPIA
— Jakub Kłyszejko (@jakubklyszejko) September 20, 2025
Jak Capita mógł to zepsuć
Radomiak wygrał ten mecz 1:0, a powinien 2:0. Dlaczego? Ponieważ w przedostatniej akcji meczu, Capita dostał piłkę na kontrę z pustą bramką. Angolczyk miał prostą sytuację, kibice widzieli piłkę w bramce, a tymczasem ta spokojnie przeszła obok słupka.
Do trzech razy sztuka Capita kiedyś w końcu trafisz z takiej sytuacji #RADPIA pic.twitter.com/X0cJKre9cY
— Janek (@jaaanekj) September 20, 2025
Radomiak Radom kończy serię 5. spotkań bez zwycięstwa
Czy ten mecz był wybitny w wykonaniu Radomiaka? Nie. Jednak dał kilka iskierek optymizmu, bo druga połowa do pewnego momentu była prowadzona właściwie pod dyktando radomian. Joao Henriques tym razem właściwie rozłożył akcenty treningowe, jego taktyka okazała się trafna. Coś tak czujemy, że po końcowym gwizdku złapał spory haust powietrza. A może po prostu Piast był tak słaby, że tak chwalimy radomian?